Obserwatorzy

wtorek, 31 stycznia 2017

Martwa śpiąca królewna



Znacie bajkę o śpiącej królewnie? Spała nieprzerwanie przez 100 lat. Według animacji Disneya obudził ją pocałunek księcia, według filmu Czarownica obudziła ją sama Diabolina gdyż żałowała swojej klątwy i bardzo ją pokochała, według oryginału obudziło ją jej dziecko przysysając się do jej piersi, bo książę nie zachował się po rycersku i wykorzystał śpiącą Aurorę. 
W mojej wersji Aurora nie przetrwała próby czasu i została na wieczność w swojej komnacie.


Bazą tej lalki jest oczywiście Scarah Screams, którą jak tylko zobaczyłam, wiedziałam, że zmienię na blondynkę, mimo, że nad jej oryginalnymi włosami sporo się namęczyłam ;)

Nie od razu wpadłam jednak na tak makabryczny pomysł. Początkowo ta zielonolica piękność miała po prostu spać, ale gdy mój narzeczony zobaczył ją skończoną stwierdził, że jest przerażająca i wygląda jak zombie - więc tak już zostało.

Moja Aurora dostała blond perukę (której dodałam trochę wyrazu poprzez zaznaczenie "odrostów" na ciemniejszy kolor suchymi pastelami.
A ubrana jest w koszulę nocną z szyfonu w stylu lat 50tych.

Nie umiałam pozbawić lalki czarnych plamek po farbie w miejscu gdzie miała włosy, więc postanowiłam namalować jej krótką fryzurkę.

Tak wygląda moja Aurora na nieodłącznym dla historii elemencie - łóżku.

 Od dawna walało mi się po domu plastikowe łóżko dla lalek kupione na Aliexpress. Było wściekło różowe i nijak do mnie nie przemawiało, póki nie kupiłam srebrnej farby i łóżko przestało wyglądać jak wygrzebane spod sterty plastikowych śmieci w chińskim sklepie. Materac zrobiłam z gąbki obleczonej różową cienką bawełną, z której też powstała kołderka i poduszki, zostało mi trochę materiału w kwiatki i różowej lamówki, więc pościel zyskała bardzo dziewczęcy i słodki wygląd.


Dziękuję wam za wszystkie komentarze i zaglądanie na mojego bloga.
Pozdrawiam,
Anni Mani

poniedziałek, 23 stycznia 2017

BJD Minifee Chloe recast

Wracam po długiej i nieplanowanej przerwie na szpital i operację. Dalej powinnam się oszczędzać, ale miłość do lalek zwycięża i nie mogłam już dłużej czekać z zaprezentowaniem wam w pełni mojej Blanki i napisaniu o samej lalce kilku słów. 

Lalki BJD - czyli po rozwinięciu i spolszczeniu "lalki ze stawami kulistymi", to lalki stworzone głównie z żywicy, bardzo często z doskonale rozwiniętą artykulacją. Są to lalki łączone gumką z "wymiennymi końcówkami" jak dłonie, stopy czy głowa. 
Lalka BJD po rozłożeniu z dodatkową głową i stopami
   Zacznę od początku. Kupiłam lalkę na Aliexpress za $100. Jest to RECAST (replika, podróbka) lalki Chloe MiniFee. Oryginał tej lalki stworzyła firma FairyLand  to koszt ok. $450(również nagiej i bezwłosej).


Już tłumaczę czym dokładnie jest recast.
Ktoś kupuje oryginalną lalkę, robi z niej odlew i sprzedaje jej kopie. Są dwie opcje nabycia recastu - ktoś cię oszuka i będzie Ci wciskał, że ma oryginał i chce go sprzedać - oczywiście za cenę oryginalnej lalki. Lub świadomie nabywasz taką replikę ze sklepu który się tym zajmuje i kupujesz ją dużo taniej niż oryginał. Tak jak ja, wiem, że kupuję replikę. Dla mnie jest to porównywalne z kupnem torebki "Chanel" na targu za 50zł. Wiesz, że to podróbka, ale po prostu podoba Ci się design, bo przecież nikomu nie wkręcisz że to oryginał. Nie stać cię na oryginał, nie zamierzasz kłamać, że go masz - po prostu Ci się on podoba. Sprawa recastów to rzecz sporna. Zastanawiam się nad napisaniem postu o moralnych aspektach tworzenia i kupowana recastów. Ale wróćmy do przyjemności.

To zdjęcia Blanki odzianej w szybko sklecone bikini (by nie szokować tu lalkową nagością) w różnych pozach.

Ze "śpiącą głową"

Na obcasach które były dołączone do lalki. 



Jestem totalnie zakochana w tej lalce, muszę jej poświęcić jeszcze sporo pracy, teraz walczę z perukami i ubrankami, a przecież najważniejsze to stworzyć jej twarz.

Lalki BJD są zupełnie inne w ustawianiu od np lalek Barbie (made to move) czasem ich stawy nie chcą współpracować, nie trzymają lub puszczają pozy. Ale można to usprawnić, większy rozmiar (40cm), możliwość wymieniania elementów, ruchome oczy dają naprawdę dużo możliwości i powodują, że lalka staje się niesamowitą modelką i można ją absolutnie dostosować do swojego gustu.
Jest to moja pierwsza lalka tego typu, ale na pewno nie ostania :)

środa, 21 grudnia 2016

Urodzinowy haul i moje ubranka dla BJD.

Na urodziny zrobiłam sobie duuuży prezent.
1. Moja pierwsza BJD - Minifee Chloe
2. Maszyna do szycia

Z racji iż moja Chloe - przechrzczona na Blankę, przyszła do mnie bezwłosa i naga musiałam szybko zrobić jej peruczkę i ciuszki.
Na twarz przyjdzie pora za... kilka miesięcy bo mój budżet na przyjemności został wyczerpany z nawiązką, więc kupno Mr. Super Clear by dobrze zabezpieczyć faceup musi poczekać.

Od jakiegoś roku marzę o maszynie do szycia. Wreszcie zrealizowałam moje marzenie. Szukałam taniej, prostej maszyny, gdyż NIGDY nie szyłam na maszynie. Ok, raz, u koleżanki żeby spróbować czy w ogóle będę w stanie to ogarnąć.
Oto moje pierwsze samodzielnie uszyte twory na Blance.
Większość materiałów jest z recyclingu staram się nie kupować nowych materiałów, głównie ze względu na cenę oraz to, że lalki nie potrzebują dużej ilości materiałów :D.
 Spodnie dresowe i mały topik (z dziecięcej koszulki ze szmateksu)
 Leginsy zimowe (ze starego szalika i bluzka ze starych spodni)
 Jeansy 7/8 (ze starych jeansów)

Bardzo modny tej zimy kapturo-szalik. Najpierw uszyłam go w takiej mini wersji, a potem w normalnym rozmiarze dla mojego chłopaka. Oczywiście z innych materiałów :D
Biały puszek jest z drugiej strony szalika w reniferki.

poniedziałek, 28 listopada 2016

Jak naprawiłam włosy Scarah Screams

Włosy Scarah po wyjęciu z pudełka spisałam od razu na straty. Włosy przy skalpie lepiły się niemiłosiernie, a i włosy w kucyku miały podejrzaną strukturę.
Jednak postanowiłam sobie udowodnić, że potrafię coś z tym zrobić. I zrobiłam.
Z taką fryzurą oryginalnie została stworzona Scarah. Z racji iż powszechnie wiemy że Mattel jest leniwy jeśli chodzi o fryzury to nie zdziwiła mnie struktura włosów, wydają się być super cienkie, miękkie ale jednocześnie strasznie łatwo się kołtunią i nie wyglądają najlepiej.
Przypomnę, że jej włosy zostawiły ślad nawet na opakowaniu:


Po rozpuszczeniu włosów musiałam je siłą rozdzielić bo pod wpływem kleju nie potrzebowały nawet gumki by zachować swój kształt, najgorszy był środek kucyka. Trochę walczyłam z tą lepistą kulą.
Tak wygląda mokra Scarah po kąpieli z masażem w terpentynie (nie rozpuści makijażu), następnie w proszku do prania i dość gorącej wodzie (bardziej dla zneutralizowania zapachu) a następnie w zwykłym ludzkim szamponie. Na mokro dokładnie wyczesałam, ale ciężko było stwierdzić czy to coś dało.
Wybaczcie brak zdjęć z procesu ale miałam ubrane rękawiczki ochronne i ciężko było mi udokumentować kolejne kąpiele.

Po wyschnięciu włosy przy skalpie nie lepiły się już , zachowywały się dość swobodnie - przynajmniej lepiej niż na początku. 
Postanowiłam je wystylizować. Bałam się że polanie wrzątkiem spowoduje, że więcej kleju się wyleje n a włosy. Więc nawilżyłam je i... przejechałam prostownicą.
Taaa... nie radzę.
Spróbowałam wrzątkiem już licząc się z tym że pewnie otrzymam coś na kształt stopionego dreada.
Nic takiego się jednak nie stało. ale dla bezpieczeństwa odseparowałam ciało lalki od włosów. 
Włosy poczesałam i zostawiłam do wyschnięcia.
Oto efekt: 
Wizualnie jest świetnie. Tylko wizualnie.
Nie podoba mi się faktura włosów. Założę się, że Mattel wyszło z założenia, że nie ma potrzeby dawać dobrych jakościowo włosów do lalki która i tak ma spięte włosy. Lalką wystarczy trochę potrząsnąć, a od razu robią się kołtuny, łatwo je pognieść, zniszczyć fryzurę. 

Z efektu jestem zadowolona. Udowodniłam sobie, że da się sunąć klej z włosów. Jednak mój trud na nic się zda, bo chyba i tak będę musiała sprawić jej nowe włosy...




niedziela, 27 listopada 2016

Vidar - wiking prosto z Walhalli

W poprzednim poście przedstawiłam wam pięć moich nowych lalek. Jedną z nich był Sloman Mortavich, piszę był gdyż z przygłupiego zombiaka stał się zimnokrwistym wikingiem.
To mój pierwszy lalek, jak już pisałam uwielbiam jego twarz, jest świetnie wymodelowana, najbardziej męska z innych lalków z MH. Z racji, iż jestem pod wpływam świetnego serialu Wikingowie postanowiłam sobie zrobić własnego Ragnara ;).
Chciałam nadać mu trochę charakteru poprzez namalowanie mu zmarszczek i zarostu, w końcu porządny wiking nie może być gładziutkim chłopaczkiem. To samo tyczy się ciała. Co to za wojak bez blizn? A że takie ciało aż grzech ukrywać to postanowiłam zostawić go bez koszuli. 
Buty i pas są z prawdziwej skóry.


Oczy były sporym wyzwaniem. Z racji modelu głowy oczy są głęboko osadzone i bez zrobienia mu zdjęcia "lampą w twarz" dokładne pokazanie ich jest niemożliwe. Nie pomaga też czarny makijaż (zainspirowany postacią Flokiego z Wikingów), ale uważam, że dodaje mu uroku, takiego mrocznego wojownika. Jego oczy są zrobione z kryształków zatopionych w żelu do paznokci i przez zalanie szlifu, z kryształka stworzyła się błyszcząca półkula co dobrze widać na tym zdjęciu. Pod światło ma elektryzująco błękitne oczy.




poniedziałek, 14 listopada 2016

Monster High pięciopak - recenzja.

Wiem, że ten zestaw jest na rynku już chyba dwa lata, jednak początkowa jego cena - ponad 300 zł - zupełnie mnie nie zachęcała, w zeszłym roku widziałam w Tesco przecenili go na bodaj 170 zł - nadal nie byłam skora do zakupu, lecz teraz można go z łatwością znaleźć na Allegro za 100 zł! Jedna lalka (i to nowa) za 20zł?! Wchodzę w to!
Zdjęcie z Internetu gdyż byłam zbyt niecierpliwa by zrobić własne

I tak oto jestem posiadaczką 5 lalek i muszę przyznać, że jestem zadowolona. Szczególnie, że już oczami wyobraźni widzę jak je przemienię. Bo nie byłabym sobą gdybym je takie o, postawiła na półce.
Jednak zachwyt trochę zmalał po wyjęciu lalek z pudełka i przyjrzeniu się im.
O ile liczyłam się z tym, że Slo Mo, Cleo i Dilda będą cierpieć na syndrom zażelowania, tak miałam nadzieję że Lagoona i Scarah będą wolne od tej przypadłości. Niestety się tym zaraziły i oto dowód:
Tłusto-lepista plama na opakowaniu po włosach Scarah! Powiem jedno - włosy do amputacji.
A teraz małe przybliżenie na każdą lalkę:
Sloman Mortavich - Mój pierwszy lalek. I jestem bardzo zadowolona, że padło akurat na niego. Ma niepowtarzalną buźkę, w porównaniu do innych lalków za równo MH jak i EAH jest najbardziej męski i nie oszukujmy się znacznie korzystniej wygląda w wersji plastikowej niż rysunkowej, gdzie wygląda na nieskażonego myślą troglodytę. Jednak czy naprawdę trzeba było mu tak żelować włosy? Tak krótkie i w męskim wydaniu broniłyby się i bez żelu - ale chwała Mattelowi za w ogóle wprowadzenie włosów, zawsze mogli iść na łatwiznę i zrobić je z plastiku - czego szczerze nie znoszę.

Lagoona Blue - jedna z moich ulubionych lalek - pierwsza lalka MH jaką kiedykolwiek widziałam. Ma świetny mold twarzy, cudny kolor skóry i uważam, że jej kolor włosów świetnie współgra z cerą. Poza tym zawsze miałam fizia na punkcie potworów morskich i pewnie dlatego jest jedną z moich ulubionych. Niestety - glutogłowie. Włosy przy skórze są kleiste co mnie niesamowicie zasmuciło bo skóra byłam zostawić ją z oryginalnymi włosami.

Cleo de Nile - Również uwielbiam jej mold twarzy. Jest wyrazisty a sama głowa ma kształt iście egipski co również bardzo mi się podoba. Jednak włosy tej wersji są okropne - nic mnie nie przekona do tych brokatowych pasemek. Zarówno w lalkach jak i My Little Pony, są nie do opanowania i wcale nie wyglądają fajnie. Na obronę fryzury muszę przyznać, że ciężko jest ujarzmić boba w tak małej skali więc przymykam oko na to zażelowanie.

Gilda Doldstag - przyznam, że gdy zobaczyłam ją po raz pierwszy myślałam, że jest trolem albo pochodnym minotaura. Byłam zdziwiona, że jest córką mitycznej srebrnej łani ze złotymi rogami. Nie jestem pewna czy podoba mi się to jak wyegzekwowali ten mit, ale Gilda sama w sobie podoba mi się bardzo. widzę w niej spory potencjał na OOAK.

Scarah Screams - jej sukienka w krzycząc twarze jest świetna. Ciężko było mi się przekonać do tej "ślepej" lalki, ale gdy wzięłam ją w ręce bardzo spodobała mi się jej zielonkawa skóra w połączeniu z czernią włosów, zastanawiam się nawet czy nie zostawić jej tych pustych oczu.

Lalki mają proste stroje i niewiele akcesoriów, ale przy cenie za którą je kupiłam to cieszę się że nie są nagie, bo 100zł za 5 lalek to jak za darmo. Polecam gorąco zestaw szczególnie rodzicom których pociechy uwielbiają MH, jest to dobry pomysł na prezent świąteczny, szczególnie że jego cena stała się przystępną.
Pozdrawiam cieplutko Anni

sobota, 12 listopada 2016

Esca - OOAK potwór morski

Zmieniłam spokojną i uroczą Lagoone Blue w prawdziwego głębokomorskiego potwora.
inspiracją dla mnie była ryba z Żabnicokształtnych (ang. anglerfish) czyli pewnie wszystkim znana "ryba że światełkiem".

Nie byłabym w stanie jej stworzyć gdyby nie mój kochany dziadek który przelutował mi druciki na dłuższe dzięki czemu projekt w ogóle mógł zostać zrealizowany.
Lalka ma w głowie "mózg" zrobiony z LEDowej świeczki, które m.in. Można kupić w Ikei czy przy cmentarzu. Po wyjęciu z obudowy i przecięciu niepotrzebnego plastiku, mechanizm idealnie wpasował się w głowę lalki. By mieć dostęp do włącznika lub wymiany baterii należy zdjąć perukę i podnieść skalp lalki.
Dodatkowo lalka świeci w ciemności. Jej oczy, wabik, paznokcie, płetwy oraz kropki na jej ciele po naświetleniu świecą się na niebiesko.
Projekt sprawił mi sporo radości, pewnie dlatego że lubię takie wyzwania, już się zastanawiam co następne by tu podświetlić :)



Esca - syrena głębokomorska uwodząca nurków zapuszczających się głębiej niż samo światło. kusi ich srebrnymi połyskującymi w blasku jej światła łaskami, wabi błękitem bezdennych oczu. Jej długie włosy salonie tańczą w wodzie, a wabik oświetla drogę do jej leża gdzie pożera swoje zbłąkane ofiary