Wiem, że ten zestaw jest na rynku już chyba dwa lata, jednak początkowa jego cena - ponad 300 zł - zupełnie mnie nie zachęcała, w zeszłym roku widziałam w Tesco przecenili go na bodaj 170 zł - nadal nie byłam skora do zakupu, lecz teraz można go z łatwością znaleźć na Allegro za 100 zł! Jedna lalka (i to nowa) za 20zł?! Wchodzę w to!
|
Zdjęcie z Internetu gdyż byłam zbyt niecierpliwa by zrobić własne |
I tak oto jestem posiadaczką 5 lalek i muszę przyznać, że jestem zadowolona. Szczególnie, że już oczami wyobraźni widzę jak je przemienię. Bo nie byłabym sobą gdybym je takie o, postawiła na półce.
Jednak zachwyt trochę zmalał po wyjęciu lalek z pudełka i przyjrzeniu się im.
O ile liczyłam się z tym, że Slo Mo, Cleo i Dilda będą cierpieć na syndrom zażelowania, tak miałam nadzieję że Lagoona i Scarah będą wolne od tej przypadłości. Niestety się tym zaraziły i oto dowód:
Tłusto-lepista plama na opakowaniu po włosach Scarah! Powiem jedno - włosy do amputacji.
A teraz małe przybliżenie na każdą lalkę:
Sloman Mortavich - Mój pierwszy lalek. I jestem bardzo zadowolona, że padło akurat na niego. Ma niepowtarzalną buźkę, w porównaniu do innych lalków za równo MH jak i EAH jest najbardziej męski i nie oszukujmy się znacznie korzystniej wygląda w wersji plastikowej niż rysunkowej, gdzie wygląda na nieskażonego myślą troglodytę. Jednak czy naprawdę trzeba było mu tak żelować włosy? Tak krótkie i w męskim wydaniu broniłyby się i bez żelu - ale chwała Mattelowi za w ogóle wprowadzenie włosów, zawsze mogli iść na łatwiznę i zrobić je z plastiku - czego szczerze nie znoszę.
Lagoona Blue - jedna z moich ulubionych lalek - pierwsza lalka MH jaką kiedykolwiek widziałam. Ma świetny mold twarzy, cudny kolor skóry i uważam, że jej kolor włosów świetnie współgra z cerą. Poza tym zawsze miałam fizia na punkcie potworów morskich i pewnie dlatego jest jedną z moich ulubionych. Niestety - glutogłowie. Włosy przy skórze są kleiste co mnie niesamowicie zasmuciło bo skóra byłam zostawić ją z oryginalnymi włosami.
Cleo de Nile - Również uwielbiam jej mold twarzy. Jest wyrazisty a sama głowa ma kształt iście egipski co również bardzo mi się podoba. Jednak włosy tej wersji są okropne - nic mnie nie przekona do tych brokatowych pasemek. Zarówno w lalkach jak i My Little Pony, są nie do opanowania i wcale nie wyglądają fajnie. Na obronę fryzury muszę przyznać, że ciężko jest ujarzmić boba w tak małej skali więc przymykam oko na to zażelowanie.
Gilda Doldstag - przyznam, że gdy zobaczyłam ją po raz pierwszy myślałam, że jest trolem albo pochodnym minotaura. Byłam zdziwiona, że jest córką mitycznej srebrnej łani ze złotymi rogami. Nie jestem pewna czy podoba mi się to jak wyegzekwowali ten mit, ale Gilda sama w sobie podoba mi się bardzo. widzę w niej spory potencjał na OOAK.
Scarah Screams - jej sukienka w krzycząc twarze jest świetna. Ciężko było mi się przekonać do tej "ślepej" lalki, ale gdy wzięłam ją w ręce bardzo spodobała mi się jej zielonkawa skóra w połączeniu z czernią włosów, zastanawiam się nawet czy nie zostawić jej tych pustych oczu.
Lalki mają proste stroje i niewiele akcesoriów, ale przy cenie za którą je kupiłam to cieszę się że nie są nagie, bo 100zł za 5 lalek to jak za darmo. Polecam gorąco zestaw szczególnie rodzicom których pociechy uwielbiają MH, jest to dobry pomysł na prezent świąteczny, szczególnie że jego cena stała się przystępną.
Pozdrawiam cieplutko Anni