Obserwatorzy

poniedziałek, 28 listopada 2016

Jak naprawiłam włosy Scarah Screams

Włosy Scarah po wyjęciu z pudełka spisałam od razu na straty. Włosy przy skalpie lepiły się niemiłosiernie, a i włosy w kucyku miały podejrzaną strukturę.
Jednak postanowiłam sobie udowodnić, że potrafię coś z tym zrobić. I zrobiłam.
Z taką fryzurą oryginalnie została stworzona Scarah. Z racji iż powszechnie wiemy że Mattel jest leniwy jeśli chodzi o fryzury to nie zdziwiła mnie struktura włosów, wydają się być super cienkie, miękkie ale jednocześnie strasznie łatwo się kołtunią i nie wyglądają najlepiej.
Przypomnę, że jej włosy zostawiły ślad nawet na opakowaniu:


Po rozpuszczeniu włosów musiałam je siłą rozdzielić bo pod wpływem kleju nie potrzebowały nawet gumki by zachować swój kształt, najgorszy był środek kucyka. Trochę walczyłam z tą lepistą kulą.
Tak wygląda mokra Scarah po kąpieli z masażem w terpentynie (nie rozpuści makijażu), następnie w proszku do prania i dość gorącej wodzie (bardziej dla zneutralizowania zapachu) a następnie w zwykłym ludzkim szamponie. Na mokro dokładnie wyczesałam, ale ciężko było stwierdzić czy to coś dało.
Wybaczcie brak zdjęć z procesu ale miałam ubrane rękawiczki ochronne i ciężko było mi udokumentować kolejne kąpiele.

Po wyschnięciu włosy przy skalpie nie lepiły się już , zachowywały się dość swobodnie - przynajmniej lepiej niż na początku. 
Postanowiłam je wystylizować. Bałam się że polanie wrzątkiem spowoduje, że więcej kleju się wyleje n a włosy. Więc nawilżyłam je i... przejechałam prostownicą.
Taaa... nie radzę.
Spróbowałam wrzątkiem już licząc się z tym że pewnie otrzymam coś na kształt stopionego dreada.
Nic takiego się jednak nie stało. ale dla bezpieczeństwa odseparowałam ciało lalki od włosów. 
Włosy poczesałam i zostawiłam do wyschnięcia.
Oto efekt: 
Wizualnie jest świetnie. Tylko wizualnie.
Nie podoba mi się faktura włosów. Założę się, że Mattel wyszło z założenia, że nie ma potrzeby dawać dobrych jakościowo włosów do lalki która i tak ma spięte włosy. Lalką wystarczy trochę potrząsnąć, a od razu robią się kołtuny, łatwo je pognieść, zniszczyć fryzurę. 

Z efektu jestem zadowolona. Udowodniłam sobie, że da się sunąć klej z włosów. Jednak mój trud na nic się zda, bo chyba i tak będę musiała sprawić jej nowe włosy...




niedziela, 27 listopada 2016

Vidar - wiking prosto z Walhalli

W poprzednim poście przedstawiłam wam pięć moich nowych lalek. Jedną z nich był Sloman Mortavich, piszę był gdyż z przygłupiego zombiaka stał się zimnokrwistym wikingiem.
To mój pierwszy lalek, jak już pisałam uwielbiam jego twarz, jest świetnie wymodelowana, najbardziej męska z innych lalków z MH. Z racji, iż jestem pod wpływam świetnego serialu Wikingowie postanowiłam sobie zrobić własnego Ragnara ;).
Chciałam nadać mu trochę charakteru poprzez namalowanie mu zmarszczek i zarostu, w końcu porządny wiking nie może być gładziutkim chłopaczkiem. To samo tyczy się ciała. Co to za wojak bez blizn? A że takie ciało aż grzech ukrywać to postanowiłam zostawić go bez koszuli. 
Buty i pas są z prawdziwej skóry.


Oczy były sporym wyzwaniem. Z racji modelu głowy oczy są głęboko osadzone i bez zrobienia mu zdjęcia "lampą w twarz" dokładne pokazanie ich jest niemożliwe. Nie pomaga też czarny makijaż (zainspirowany postacią Flokiego z Wikingów), ale uważam, że dodaje mu uroku, takiego mrocznego wojownika. Jego oczy są zrobione z kryształków zatopionych w żelu do paznokci i przez zalanie szlifu, z kryształka stworzyła się błyszcząca półkula co dobrze widać na tym zdjęciu. Pod światło ma elektryzująco błękitne oczy.




poniedziałek, 14 listopada 2016

Monster High pięciopak - recenzja.

Wiem, że ten zestaw jest na rynku już chyba dwa lata, jednak początkowa jego cena - ponad 300 zł - zupełnie mnie nie zachęcała, w zeszłym roku widziałam w Tesco przecenili go na bodaj 170 zł - nadal nie byłam skora do zakupu, lecz teraz można go z łatwością znaleźć na Allegro za 100 zł! Jedna lalka (i to nowa) za 20zł?! Wchodzę w to!
Zdjęcie z Internetu gdyż byłam zbyt niecierpliwa by zrobić własne

I tak oto jestem posiadaczką 5 lalek i muszę przyznać, że jestem zadowolona. Szczególnie, że już oczami wyobraźni widzę jak je przemienię. Bo nie byłabym sobą gdybym je takie o, postawiła na półce.
Jednak zachwyt trochę zmalał po wyjęciu lalek z pudełka i przyjrzeniu się im.
O ile liczyłam się z tym, że Slo Mo, Cleo i Dilda będą cierpieć na syndrom zażelowania, tak miałam nadzieję że Lagoona i Scarah będą wolne od tej przypadłości. Niestety się tym zaraziły i oto dowód:
Tłusto-lepista plama na opakowaniu po włosach Scarah! Powiem jedno - włosy do amputacji.
A teraz małe przybliżenie na każdą lalkę:
Sloman Mortavich - Mój pierwszy lalek. I jestem bardzo zadowolona, że padło akurat na niego. Ma niepowtarzalną buźkę, w porównaniu do innych lalków za równo MH jak i EAH jest najbardziej męski i nie oszukujmy się znacznie korzystniej wygląda w wersji plastikowej niż rysunkowej, gdzie wygląda na nieskażonego myślą troglodytę. Jednak czy naprawdę trzeba było mu tak żelować włosy? Tak krótkie i w męskim wydaniu broniłyby się i bez żelu - ale chwała Mattelowi za w ogóle wprowadzenie włosów, zawsze mogli iść na łatwiznę i zrobić je z plastiku - czego szczerze nie znoszę.

Lagoona Blue - jedna z moich ulubionych lalek - pierwsza lalka MH jaką kiedykolwiek widziałam. Ma świetny mold twarzy, cudny kolor skóry i uważam, że jej kolor włosów świetnie współgra z cerą. Poza tym zawsze miałam fizia na punkcie potworów morskich i pewnie dlatego jest jedną z moich ulubionych. Niestety - glutogłowie. Włosy przy skórze są kleiste co mnie niesamowicie zasmuciło bo skóra byłam zostawić ją z oryginalnymi włosami.

Cleo de Nile - Również uwielbiam jej mold twarzy. Jest wyrazisty a sama głowa ma kształt iście egipski co również bardzo mi się podoba. Jednak włosy tej wersji są okropne - nic mnie nie przekona do tych brokatowych pasemek. Zarówno w lalkach jak i My Little Pony, są nie do opanowania i wcale nie wyglądają fajnie. Na obronę fryzury muszę przyznać, że ciężko jest ujarzmić boba w tak małej skali więc przymykam oko na to zażelowanie.

Gilda Doldstag - przyznam, że gdy zobaczyłam ją po raz pierwszy myślałam, że jest trolem albo pochodnym minotaura. Byłam zdziwiona, że jest córką mitycznej srebrnej łani ze złotymi rogami. Nie jestem pewna czy podoba mi się to jak wyegzekwowali ten mit, ale Gilda sama w sobie podoba mi się bardzo. widzę w niej spory potencjał na OOAK.

Scarah Screams - jej sukienka w krzycząc twarze jest świetna. Ciężko było mi się przekonać do tej "ślepej" lalki, ale gdy wzięłam ją w ręce bardzo spodobała mi się jej zielonkawa skóra w połączeniu z czernią włosów, zastanawiam się nawet czy nie zostawić jej tych pustych oczu.

Lalki mają proste stroje i niewiele akcesoriów, ale przy cenie za którą je kupiłam to cieszę się że nie są nagie, bo 100zł za 5 lalek to jak za darmo. Polecam gorąco zestaw szczególnie rodzicom których pociechy uwielbiają MH, jest to dobry pomysł na prezent świąteczny, szczególnie że jego cena stała się przystępną.
Pozdrawiam cieplutko Anni

sobota, 12 listopada 2016

Esca - OOAK potwór morski

Zmieniłam spokojną i uroczą Lagoone Blue w prawdziwego głębokomorskiego potwora.
inspiracją dla mnie była ryba z Żabnicokształtnych (ang. anglerfish) czyli pewnie wszystkim znana "ryba że światełkiem".

Nie byłabym w stanie jej stworzyć gdyby nie mój kochany dziadek który przelutował mi druciki na dłuższe dzięki czemu projekt w ogóle mógł zostać zrealizowany.
Lalka ma w głowie "mózg" zrobiony z LEDowej świeczki, które m.in. Można kupić w Ikei czy przy cmentarzu. Po wyjęciu z obudowy i przecięciu niepotrzebnego plastiku, mechanizm idealnie wpasował się w głowę lalki. By mieć dostęp do włącznika lub wymiany baterii należy zdjąć perukę i podnieść skalp lalki.
Dodatkowo lalka świeci w ciemności. Jej oczy, wabik, paznokcie, płetwy oraz kropki na jej ciele po naświetleniu świecą się na niebiesko.
Projekt sprawił mi sporo radości, pewnie dlatego że lubię takie wyzwania, już się zastanawiam co następne by tu podświetlić :)



Esca - syrena głębokomorska uwodząca nurków zapuszczających się głębiej niż samo światło. kusi ich srebrnymi połyskującymi w blasku jej światła łaskami, wabi błękitem bezdennych oczu. Jej długie włosy salonie tańczą w wodzie, a wabik oświetla drogę do jej leża gdzie pożera swoje zbłąkane ofiary

Floriosa - OOAK centaur

Nareszcie skończona, wielokrotnie zmieniana, ale moim zdaniem wszystko na lepsze.

Powstała z połączenia ciała Ever After High (przód), skurczonej (w acetonie, mam o tym procesie posta na blogu) głowy Cleo i jej ciała (tylna część), lalki złączyłam że sobą poprzez stopienie plastiku razem i wypełnienie masą modelarską.
Oczy są zrobione z akrylu (takiego do paznokci), żelu UV i brokatu.
Włosy - które miały być zielone zmieniłam na rozczesaną wełnę.
Rogi są na stelażu z drutu i wypełnione glinka papierową. 
Całość jest cieniowana pastelami suchym i cieniami do powiek z odrobiną farby akrylowe jako podkład. Wszystko pod grubą warstwą fiksatywy o masowym wykończeniu.
Jest do przygarnięcia na moim sklepie na >>Etsy<<



Floriosa, Pani lasu, królowa, wróżka, wojowniczka.
Do jej królestwa należą wszystkie stworzenia leśne i wszystkie rośliny od korzeni zakopanych głęboko w ziemi po korony drzew.
Zamkiem jej tysiącletnie drzewo, a na posługi ma Driady. Dba o pokój i harmonię między stworzeniami leśnymi. Przewodzi duchom lasu do walki z człowiekiem, który zaburza rytm przyrody swymi osadami, niszcząc i paląc co na jego drodze.
Oto więc Floriosa musi przywdziać zbroję i ruszyć na wojnę o dobro swych poddanych.